poniedziałek, 28 września 2015

odc 71.. Tyleeee tegoooo...


Powrót do rzeczywistości bywa zawsze trudny. No i był.
W poniedziałek po 22 zawitaliśmy do domu. A....we wtorek Miki już był jakiś nie teges...W nocy gorączka...No po prostu super super...
Środa lekarka.
Wirusówka. 
Witam kochaną jesień....


.....że tak brzydko powiem...

Odliczam powrót do pracy.Powrót w towarzystwie mojego wcześniaka .... 
....a very bad idea!!!!!
Jeszcze TYLKO 2 dni. 
Bardzo się boję , Non stop płakać mi się chce. Jednak nie jestem gotowa ...miałam wracać za 2 mce...a niech to szlag...
Płakać mi się chce.
Brzuch mnie już boli.
Moje czarnowidzenie włączyło się na dobre. Na maxa. Nie umiem tego procesu zahamować . NO NIE UMIEM.Nie radzę sobie z tymi emocjami  w ogóle...
Wsparcie marne w około 
Liczyłam na to.Kolejny raz ups -limit niedostępny dla tej Pani.Won mi tu stąd....
 Teksty typu : czemu ma być źle? Czemu ma chorować ? Nie myśl tak źle czy zobaczysz jeszcze się zdziwisz....rozwalają mnie dodatkowo....
W sumie brzydko stwierdzę że należy mi się trochę bezczelnego szczęścia....ale wątpię żebym to dostała w pakiecie.... kuu....aaaa.... nosi mnie,noszą moje ciężkie myśli....
Więc źle śpię. Źle myślę . Źle się czuję. wielkie tłuste źle...
Wiem - i bardzo żałuję JUŻ tej decyzji...mimo że jeszcze nic nie nastąpiło...
mam ochotę drzeć się fuckkkkk fuckkkk i jeszcze raz fuckkkk.....
W sumie mam prawo do tego,bo ja dźwigam to na swoich plecach + mój wcześniak obok mnie....




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz