wtorek, 26 maja 2015

odc 37 Mamą być....



Po raz 13 ....Po raz 2.... przeżywam Dzień Mamy...
Bliźniaki mnie wczoraj do Grycana zaprosiły :) miałam ucztę pyszną ...



Dziś kwiaty ...życzenia laurkowe i obrazek :D 


Kochają mnie te moje dziecięta....


od razu przypomina mi sie mój wiersz ....który napisałam jak Mikiego urodziłam .....serce mi go dyktowało....

.."Kocham Cię mocno matki sercem
 Z każdym dniem kocham cię coraz więcej 
Twój uśmiech jak słońce mnie grzeje
 Gdy coś nie tak ...z zmartwienia szaleję
 Gdy Twoja rączka mej twarzy dotyka 
To co złe kiedyś było... gdzieś znika.."
                                                                      .....
                                                                         .......
                                                                              ...............

niedziela, 24 maja 2015

odc 36 Perfekcyjna Pani Domu czyt.Jak spierniczyć szybko z domu...



Perfekcyjność. Nie mylić z dokładnością jedyną.
Nie lubię tego słowa.Męczy mnie ono. Lubię być właśnie taka....w wielu aspektach,ale leczę się z tej głupiej przypadłości.
Szkoda czasu na lśniące podłogi ,2 daniowe obiady-one szczęścia nie dają...
Ale jak k***a słyszę gdzieś tam ....że "wszystko mam zrobione "-i tak od a do z....to mi uszy więdną. Skąd czas na to ? bo ja bym musiała po nocach latać po domu ....mam to gdzieś.
Jedynie moją obsesją jest posprzątana kuchnia wieczorem ,żebym nie musiała rano siarczyście klnąć pod nosem wchodząc tam.... 
Człowiek tj. sporo kobiet obojętnieje z czasem na ten bajzelek który funduje reszta familii....
Prasowanie.Nienawidzę. Nie polubię.  ....ale muszę..... 
czasem mam ochotę tym żelazkiem jak jebutnąć przez okno...ale ludzi szkoda .... ;P

Miki nadal ma bunt.Chyba już większy ode mnie samej. I znowu przeklęty katar.Z nerwów chce odkurzacz z pokoju wyrzucać,targa nim ile wlezie...dobrze że mnie tak nie chce wyrzucać /czyt. operatora odciągacza/...
Pogoda mnie przytłacza...spacerów brak ,więc frustracja rośnie. I moja dupa też,muszę tą frustracje zabić ....deserami z mascarpone /dziś robiłam,czeka w lodówce/,wypiekami z ciasta francuskiego-które bardzo polubiłam. 
Pogoda wróć -ładna pogodo...bo jeszcze trochę i będę jak beczułka....grubiutka. 
Syn wnerwiony,bo nie lubi w domu non stop.Więc motywację masz kurde !!!

aaaa ...i zapomniałabym...planuje wyjazd wakacyjny.... i chyba walnę o podłogę...tyle rzeczy by sie przy Mikim przydało. I masz tu babo swoją walniętą ....perfekcyjność....
...przyczepa do auta poszukiwana na wakacje....hahahahahhaah

środa, 20 maja 2015

odc. 35 (nad)Opiekuńczość....





Wcześniak. 
Radość, że jest,że żyje.Troska -zbyt dużo troski.
To mój obraz życia przez 1wszy rok życia małego.Czyżby? 
Tak....ale nie tak do końca.
Pierwsze 12 mcy- lekarze specjaliści,dużo badań,momentami sporo stresu czekając na wyniki.....Pilnowanie terminów wizyt było jakiegoś rodzaju moją nerwówką widniejącą na kalendarzu na czerwono-żeby nie przegapić -koniecznie!!!!
...czekanie na koniec tej długiej listy.......
Karmienie niby ok ....ale czy sie najada czy wystarczająco dużo ....spisywanie non stop co ile i ile.....stres z mojej głowie gdy nie chciał jeść....ażebym nie zapomniała dać jeść ....ile witamin-które już dałam a które nie....i tak do 12 mca życia.....
Tak przynajmniej mi się wydawało. 
Wizyty ustały po roku.Ten czynnik umknął.
Ale reszta została gdzieś we  mnie-czemu nie je?to mało! a chleba czemu nie je ?jabłek gryźć nie chce....dziś zupy nie zjadł...mięso wypluwa.....tłucze mi się w głowie do teraz.... 
Troska nie przechodzi. Ona żyje w symbiozie ze mną. Chyba mnie kocha-ja jej z pewnością nie .....

Nadopiekuńczość kwitnie we mnie -jak teraz drzewa na oknem...
czy to efekt uboczny macierzyństwa po 11 latach? czy może skrawek mojej osobowości....?
Czy miłość musi istnieć z nadopiekuńczością w duecie?czy to jej składowa może??...

sobota, 16 maja 2015

Odc.34 Moc Miłości....


Miłość do dziecka.
Dyktowana hormonami.Ładowana uśmiechem i radością dziecka na widok maminej twarzy. Uskrzydla moja duszę ,czuję jakby serce unosiło mi się w środku.Mogłabym tak całować tą małą buźkę ,która polichy nastawia do całowania....i małe stópki podstawia mi pod nos-tez mam całować .Moje kochane serducho....dziś już 12,5kg 84cm wzrostu ....a dla mnie nadal jak 2560g i 50cm....Tak widzi serce matki....
Motyle tańczą w brzuchu -tak jestem zakochana w tym małym dziecku..małym chłopczyku.Kocham go całym serduchem!!!




czwartek, 14 maja 2015

odc 33 Różne takie tam....


Miałam kiedyś rozprawiać o
Jak wpływają narodziny dziecka na małżeństwo????

Dobry temat oj dobry.
Przerabiam go już 2 raz. 
Teraz wiem i z dośw. i obserwacji,że są 2 mechanizmy
a-wzmocnienie więzi małżonków i b-osłabienie więzi małżonków....tak krótko ujmując.
Oczywiście zazwyczaj inaczej to wygląda przy pierwszym dziecku ....inaczej przy drugim...trzecim....
Który mąż chce wstawać po nocach pomagać żonie? który bez słowa przebiera bąki ...kąpie i biega na spacerki?a potem ledwo żyje w pracy -takich panów jest mało.Za mało.
Zazwyczaj znam przypadki-kocha dziecko,cieszy sie że jest -ale pampersów mimo tej miłości nawet nie dotknie,no chyba że kupując w sklepie...Kąpanie ot to nie...Pan musi się najeść odpocząć a nie dziecko myć...Uspać dziecko też nie -bo dziecko nie chce taty przed spaniem,mama o wiele razy lepsza.No -spacerki takiego taty domena.Chwila zabawy. Czasem jedzonko z butli. Tyle.Myślę że to nie taka zła relacja,tylko taka mocno wybiórcza-która po jakimś dłuższym czasie zaczyna kobietę wkurzać,jest zmęczona ma dosyć..chce odpocząć...i zaczyna się przepychanie granicy obowiązków ,z skutkiem ...że małżeństwo ma chwilowy problem.Po czym więź  sporo się rozluźnia.... Tak to już jest-dziecko to przez kilka pierwszych mcy miłość mamy taka najważniejsza.Hormony już o to zadbały odpowiednio..tatuś czuje się odsunięty,zapomniany...kryzys u niektórych gwarantowany....
Sex... kobieta zapomina często że istnieje ten kierunek w związku....Poduszka i sen to uczucie lepsze i sex....i znowu kryzys....


U mnie 1mce a nawet rok był nieco inny ...lęk i troska o wcześniaka przesłaniał życie małżeńskie.Czuliśmy to razem -obawę o nasze przedwcześnie urodzone dziecko.Zapomnieliśmy że małżeństwo najważniejsze-tu liczył się mały-ciągłe wizyty u lekarzy.Czekanie na nastepny wynik,następną wizytę....Stanowiliśmy dobrze zgrany team -wspierając się do przodu marsz!!!!
tak minął rok...i wtedy nastąpił kryzys....dziecko ok-zdrowe...wiec i nas dopadło,mnie bardziej.Poczułam stratę "czegoś" między nami. Przykra rzecz.U nas był roczny poślizg.Poczuliśmy się jak rodzice "noworodka"=bezproblemowego....po roku.....

Zazdroszczę ....gdy widzę lub słyszę o mężczyznach,którzy prawie wszystko przeżywają z żoną.Każdy choćby mały kroczek naprzód w rozwoju dziecka...Każe przebranie pieluchy urasta do rangi-Ja tata dbam o Ciebie moje maleństwo.Ja mąż rozumiem Cię żono-musisz odpocząć itd....
Słodki obrazek.Niektórym rzygać się chce na widok czegoś takiego...
A ich związek wzrasta .....

Miki dał dziś czadu....
Kilka sekund ..i nabój do pióra przegryziony....Moja mina pewno bezcenna na ten widok....
...czarna buzia wew i na zew....ręce czarniutkie...i ja z otwartą gębą pewnie....
Czyściliśmy się coś ok godziny. Nie zeszło wszystko. Aż mnie do podłogi emocje przydepnęły. 

wtorek, 5 maja 2015

odc 32...zawieszenie....


Ostatnie dni są dla mnie trudne.
Przeziębienie Mikusia.
Problemy życiowe.
Problemowe dzieci starsze.
Za dużo rzeczy mnie przerasta. Stoję w miejscu ,kręcę się wokól własnej osi,nie nie dam rady iść na przód. 
Problemem jestem Ja. Ja i tylko ja. 
................................................
Mam wrażenie że zawisłam kilka cm nad ziemią i wiszę....tak bez sensu. Patrzę na swoją żałosną sylwetkę i kiwam głową z rozczarowania.
Żałosna jestem.

....Ratunek....
czemu jeszcze nie zatopiłam się we własnej głupocie i żalu.... ???
powodem...jest moje DZiecko-które dziś kończy 21 mcy...mój kochany skarbek ! mój mały wcześniaczek! .....

piątek, 1 maja 2015

odc 31...Czy słońce jeszcze zaświeci?


Jest źle. Źle bardzo.
Weekend majowy z 3 dzieci w domu. WOW. Odlecieć można z radości.


Miki przeziębiony :( od wczoraj leki-leczymy się. A ja...załamanie....ciągnie mnie skutecznie za włosy po ziemi...matka...żona...kobieta od wszystkiego.
Mam ochotę uciec daleko...bardzooo daleko.
Nic mnie nie cieszy.Męża gaszę na każdym kroku.
Gdzie motywacja? Gdzie cel radości -gdzie go zgubiłam ???? Gdzie?????????????????????????????????????????????????
Chce wskoczyć na tor-ten właściwy tor. Chcę czuć się kochana, potrzebna.Chcę by był sens-jak kiedyś. 
Wiem że dużo ode mnie zależy....ale nie tylko .


Kuzynka ur. 2 dni temu ślicznego syneczka-też będzie Mikołaj ...3250g 53cm ...Małe szczęście .
Ruszyły wspomnienia.Znowu.
Umysłem byłam w szpitalu i znowu siebie widziałam. Z problemami. Łzami. Huśtawką nastrojów.
Wzruszyłam się mocno.


Mam ochotę wygadać się komuś -kto choć trochę mnie zrozumie.Powie coś mądrego ,bądź mądrze pomilczy.Nie mam nikogo takiego. To ciężkie jest-gdy potrzeba przyjaciela,a nie ma takiego.
Bo mi już łzy nie pomagają,no może na chwilę.Złość też podobnie działa. 
ehhhhh życie kochane jesteś,ale i ciężkie momentami.