piątek, 1 maja 2015

odc 31...Czy słońce jeszcze zaświeci?


Jest źle. Źle bardzo.
Weekend majowy z 3 dzieci w domu. WOW. Odlecieć można z radości.


Miki przeziębiony :( od wczoraj leki-leczymy się. A ja...załamanie....ciągnie mnie skutecznie za włosy po ziemi...matka...żona...kobieta od wszystkiego.
Mam ochotę uciec daleko...bardzooo daleko.
Nic mnie nie cieszy.Męża gaszę na każdym kroku.
Gdzie motywacja? Gdzie cel radości -gdzie go zgubiłam ???? Gdzie?????????????????????????????????????????????????
Chce wskoczyć na tor-ten właściwy tor. Chcę czuć się kochana, potrzebna.Chcę by był sens-jak kiedyś. 
Wiem że dużo ode mnie zależy....ale nie tylko .


Kuzynka ur. 2 dni temu ślicznego syneczka-też będzie Mikołaj ...3250g 53cm ...Małe szczęście .
Ruszyły wspomnienia.Znowu.
Umysłem byłam w szpitalu i znowu siebie widziałam. Z problemami. Łzami. Huśtawką nastrojów.
Wzruszyłam się mocno.


Mam ochotę wygadać się komuś -kto choć trochę mnie zrozumie.Powie coś mądrego ,bądź mądrze pomilczy.Nie mam nikogo takiego. To ciężkie jest-gdy potrzeba przyjaciela,a nie ma takiego.
Bo mi już łzy nie pomagają,no może na chwilę.Złość też podobnie działa. 
ehhhhh życie kochane jesteś,ale i ciężkie momentami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz