środa, 20 maja 2015
odc. 35 (nad)Opiekuńczość....
Wcześniak.
Radość, że jest,że żyje.Troska -zbyt dużo troski.
To mój obraz życia przez 1wszy rok życia małego.Czyżby?
Tak....ale nie tak do końca.
Pierwsze 12 mcy- lekarze specjaliści,dużo badań,momentami sporo stresu czekając na wyniki.....Pilnowanie terminów wizyt było jakiegoś rodzaju moją nerwówką widniejącą na kalendarzu na czerwono-żeby nie przegapić -koniecznie!!!!
...czekanie na koniec tej długiej listy.......
Karmienie niby ok ....ale czy sie najada czy wystarczająco dużo ....spisywanie non stop co ile i ile.....stres z mojej głowie gdy nie chciał jeść....ażebym nie zapomniała dać jeść ....ile witamin-które już dałam a które nie....i tak do 12 mca życia.....
Tak przynajmniej mi się wydawało.
Wizyty ustały po roku.Ten czynnik umknął.
Ale reszta została gdzieś we mnie-czemu nie je?to mało! a chleba czemu nie je ?jabłek gryźć nie chce....dziś zupy nie zjadł...mięso wypluwa.....tłucze mi się w głowie do teraz....
Troska nie przechodzi. Ona żyje w symbiozie ze mną. Chyba mnie kocha-ja jej z pewnością nie .....
Nadopiekuńczość kwitnie we mnie -jak teraz drzewa na oknem...
czy to efekt uboczny macierzyństwa po 11 latach? czy może skrawek mojej osobowości....?
Czy miłość musi istnieć z nadopiekuńczością w duecie?czy to jej składowa może??...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz