wtorek, 24 października 2017
odc bez nr ...Czyli moja ciąża nr 3 ...finał
0:22 zostałam mamą ! tak stało się ,mamą mającą już czworo dzieci.
Rano nadeszły złe wieści...
Marysia urodziła się z wrodzonym zapaleniem płuc, ma problemy z oddychaniem ,wspomagana przez cpap...
Łzy płynęły mi po policzkach. Tysiąc razy zadałam sobie pytanie : CZEMU ZNOWU MY ? NO CZEMU ?
Wokół płakały dzieci, a ja z nimi wtulona w poduszkę.
Znowu się bałam. ZNOWU.
Jednak dostałam promyk słońca w ciężkie dni - na oddziale pracowała moja znajoma,całkiem o tym zapomniałam,po porodzie przyszła do mnie ...odetchnęłam ,przy Marysi była cudowna położna !
Zaczęła się walka. O moją siłę,o mleko dla córci, to bym dała rady.
Następna próba - ciśnienie płucne u Marysi ,gorsza wydolność oddechowa,mimo że lekarka tłumaczyła ,zamieniło się to w wielki szum w moich uszach. Znowu się poddałam ...
Miałam dzień ,w którym kto tylko na mnie popatrzył widział TO .Widział moją słabość i mokre oczy.Spuściłam głowę w dół ....
Ulgę dało mi wypłakanie się w ramię wspaniałej osoby.Widziałam i jej łzy. Empatia istnieje.
Położne na oddziale wspaniałe kobiety z serduchem-zawsze pomocne ,naprawdę ZAWSZE!nie dawały za wygraną w każdej sprawie,a miałam ich kilka po drodze. Nie chciały widzieć załamania ,tylko dobre nastawienie.Wspierały miłym słowem i uśmiechem .Wspaniały odział,przeciwieństwo tego co przeszłam z Mikim.
Najgorsza była samotność..Obok mnie przewijały się jedna mama za drugą ,które wychodziły do domu z pociechami. A ja sama ,bez dziecka..Jakbym go wcale nie urodziła..
Dni naznaczały wycieczki do małej z następną porcją mleka.Ciągłe randki z laktatorem oraz czekanie na przełom-który nastąpił. Koniec cpapu,pamiętam jak byłam wzruszona..
Marysia zaczęła dźwigać się z najgorszego.
Z dnia na dzień jadła coraz więcej ,wyniki się polepszały .
Zaczęłam wierzyć że będzie już TYLKO ! dobrze.
W końcu awans - córcia ze mną na sali -to była najpiękniejsza nagroda dla mnie za ten trud i łzy.
Uśmiech nie schodził z mojej twarzy, w końcu i ja miałam dziecko ! obok siebie ! Czułam się jak pełnoprawna mama.
Po 12 dniach na oddziale -magiczne słowo WYPIS !
Szliśmy do domu!
Zaczynaliśmy 17 czerwca nowy rozdział życia pt "Marysia "
Cudowny rozdział ,który trwa do dziś .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz