sobota, 7 października 2017

odc bez nr CZĘŚĆ 2 ...Historia ciąży nr3 ...



Wyszłam ze szpitala,niby trochę uspokojona,bo pod opieką byłam i w ogóle..Ale mój strach szybko wrócił.Każdy ból,każda dolegliwość potęgowała moje obawy.Tak miało niestety być aż do porodu.

"
27tygodni 6dni 
Może okrutnie to zabrzmi ...ale codziennie przelatuje mi przez głowę myśl....czy to ostatni dzień ciąży? może jutro? ile jeszcze? ....Niestety boję się ,nie wyłączę tego,nie da się. Każdy ból czy napięcie brzucha,strach po wstaniu -czy może wody nie polecą - generuje u mnie takie myśli? czy się dołuje ? nie,nie sądzę...Raczej próbuje się nie rozczarować ponownie.
Moja ciąża to jak życie na bombie...nie wiadomo kiedy wypali...
Wiadomo że chcę być w ciąży jak najdłużej-moim celem nr 1 -ukończenie 36tc.
Czasem myślę że jakaś wybrakowana jestem ....najgorzej nie mieć na coś wpływu ,a tak chciałabym żebym mogła coś mieć do powiedzenia .

Łykam magnez za magnezem świecie wierząc że pomoże. Noi oczywiście resztę moich "specjałów"


A z innej beczki że tak powiem...nadal nachodzi mnie uczucie niedowierzania ( długo coooo?) że jestem w stanie błogosławionym....Naprawdę chyba w 100% nadal nie dotarło to do mnie.Leżąc w szpitalu nie raz pomyślałam "co ja tu robię?"...za chwile ....aaaaaa bo jesteś w ciąży?
Jeszcze kilka mcy temu NIGDYYYYY PRZENIGDYYY bym nie pomyślała co przede mną ....zwł. ciąża. 


Marysia kopie mocno ,daje o sobie znać.Nigdy nie przypuszczałam że doznam tego uczucia w życiu....."


Warto wspomnieć,bo o tym nie pisałam.Nasza córeczka zyskała imię : MARYSIA i tuż przed szpitalem moje serce zalała fala miłości TAKKKK ! tak długo chciałam by drgnęło w tym kierunku ..

"

25w6d

......Ciuszki ładnie się skompletowały. Wyprałam. 
....i pomału prasuję ...odkładam na 2 cześci te maleńkie .. i te większe ....
 może nie pisałam jeszcze...ale kocham tą małą istotkę we mnie ...kocham i boję sie o nią ....
Jednak jak się już "coś " przeżyło realizm wgniata w ziemię czy tego chcemy czy nie...tak po prostu jest. 
Moja mała wojowniczko !!!! Dziś ci rozkazuje twoja MAMA-siedź grzecznie i zdrowo w moim brzuchu do ukończenia 36 tyg. ciąży ! I ani mi się waż robić niespodzianek ! tego mam już w sam raz w życiu :P



.                                        ....... "

W myślach bałam się tego etapu co z Mikim zaczęły się jazdy bez trzymanki.Miałam dni co wstawałam tylko,gdy musiałam.Chciałam mrugać tylko oczami ,tylko by wszystko było dobrze .

"
30tydzień 1 dzień...czyli rozpoczął się 31....





W tym właśnie tygodniu 3 lata temu zaczęło się dziać źle...na początku może to tak nie wyglądało ...ale z czasem wiedziałam już że dobrze nie będzie ....
Teraz weszłam w ten czas z tą ciążą...i moje ukryte obawy strachy przemówiły do mnie...boję się...
....naprawdę się boję...
Najchętniej leżałabym i tylko rzęsami mrugała....tak do skończenia 33 tc...wtedy gdy koszmar się skończył by przejść w następny,na szczęście tylko na chwilę...
Wiem że każda ciąża inna...no wiem ... i modlę się o to codziennie...by była całkiem inna ...
Obijam się od emocji typu -bedzie dobrze ja to wiem -do emocji no nie bądź taka pewna !!!....
Dzień za dniem ...liczę i cieszę się upływającym czasem do przodu...

dziś fajnie pospałam...jednak kocham moje łóżko...mój brzuch też je kocha :d obudzić sie w nocy 1 czy 2 ...luksus...
na wyjeździe 6-7 razy się budziłam ...mój Benio nie lubiał twardego łóżka ,kręgosłup zresztą też :P


edit...18:44...
hormony i moje schizy szaleją...poryczałam się o głupią sprawę. Jestem pełna niepokoju....co tu mówić..
Sama nie wiem czy mnie coś boli czy się po prostu nakręcam...A wizyta za równe 2 tygodnie do 19....Jak żyć żeby nie zwariować ???
..noi czuje mój zgnieciony żołądek...odbija mi się i zaznałam zgagi czyli nic miłego.

....."

Dni biegły jeden za drugim.
Brzuch nabierał w cm.Córeczka rosła pięknie. 
Ja już mocno odczuwałam mój spory brzuch.
Ciężko mi było ,ale czego się nie robi dla swojego dziecka.
Wyprawka była już cała,torba do szpitala spakowana czekała w kącie od 30 tc.


"
32 tygodni i 6 dni....  



Od jutra zaczynam 34 tc..... jejuuu aż ciężko mi w to uwierzyć...
Choć przyjaciółka myśl -czy to ostatni dzień? ile mi jeszcze pozostało.... nadal uśmiecha się do mnie co rano w południe no i wieczorem....
Liczę ...liczę ...dni ,jeden za drugim ....z nadzieją z jednej strony ze strachem z drugiej....i liczę na ten cud .
Cud donoszenia choć jednej ciąży . Z grubiutkim dzieciątkiem :D nie mającym nic wspólnego z wcześniactwem....
 Ktoś by rzekł że to tak niewiele -bo co to za marzenie?  hmmm dla mnie duże marzenie -zdrowe urodzone o czasie dziecko.... 

32w5d ..mój krzywy żółty brzusio


                                 ......"

i więcej ....

      34 tydzień 0 dni....
Od jutra zaczynam 35 tc....powiem że trochę jestem w szoku i proszę o więcej w tym temacie.






Wczoraj mała "chyba " się obróciła ,bo takiego czegoś jeszcze nie czułam nigdy -chwilowe rozpychanie które prawie bolało ...a później czkawkę czułam w dole brzucha...No możliwe.
Dolina siedzi we mnie nadal...jakoś tępo przytłumiona . 
Dobrze , że za oknem odrobinę chłodniej bo ciepło mnie wykańcza...w mieszkaniu ok 30stopni...za dużo.
Moje spanie daje w kość .Wczoraj budziłam się co godzinę....3...4....po 5....po 6.... a jak fajnie nie spało synek wstał i koniec .....byłam jak zombie.
Dziś trochę lepiej było.

Takkkk głowa w dole...Mała ma właśnie czkawkę ...OBRÓCIŁA się spryciula ! 



34tydzień 3 dni....


Wczoraj miała okropny dzień....Miałam wrażenie że "dół" urwie się i wszystko ze mnie wyleci...że pęknę jak bańka mydlana...
Tyle razy wc...i nic... 
Uciski ? czy co??? noi włączył się gratis : niepokój.
Tak naprawdę chce juz dzień wizyty -chcę wiedzieć czy bliżej juz czy dalej godziny zero.
Strach prze moja trzecia cesarką wzrasta .Wiem już jak to jest.Świadomość niestety nie pomaga .

..............."

i tu był przedsmak co miało nastąpić.
2 dni później wstałam o 3 do wc...i zaczęło się ...
Wody spływały po nogach. Wiedziałam, że odwrotu już nie będzie .
34+5...5 czerwiec 
Bladym świtem udaliśmy się na IP.
Po 4 byłam już na oddziale ,podłączona do kroplówek.
Leżenie i czekanie na cc,które miało nastąpić w poniedziałek rano.
Jednak moja córa miała inne plany .Ale o tym później. 
Leżąc starałam się nie panikować,nie płakać ,wiedziałam że i tak to nic nie zmieni. Wkrótce miałam zostać mamą po raz 4. Bałam się ,owszem, ostatni poród i przeżycia nadal psuły mi tą wizję ,mimo że to inna ciąża,inna historia. 
Wieczorem zaczęło mnie boleć...Zgłosiłam to położnemu. Lekarka jednak później stwierdziła że naprawdę nic się nie dzieje.Ja czułam inaczej !Bolało coraz bardziej i bardziej ...W końcu ok 22 podłączono mi ktg ,które spokojnie zapisywało co innego niż ja czułam ..mnie zwijało z bólu -ktg zero skurczu...
W pewnym momencie widziałam jak ktg zapisuje tętno..raz 100 raz 200...to był wstęp co porodu ,wstęp do cc...
Przyszedł położny,zawołał lekarkę.
JEDZIEMY NA CC... zabębniło w mej głowie. Włączył się strach.
Nigdy nie zapomnę ...idącą przez cichy,częściowo oświetlony oddział.Ostatnie chwile z mym brzuszkiem.
Wcześniej zadzwoniłam do męża.Córka ci się rodzi ,przyjedź.
Przygotowania do cc były szybkie.Ja ocierałam łzy z policzka. 
Tak bardzo chciałam usłyszeć jej płacz,tak bardzo się bałam że tego nie usłyszę. 
Pamiętam tą salę pełną ludzi,uśmiechniętych mimo północy .
Operacja poród trwała,mi łzy nadal spływały po twarzy. W końcu ktoś powiedział : "szarpniecie i mamy dziecko" i tak się stało ! ZOBACZYŁAM JĄ !!! podnieśli mój skarb do góry! ZAPŁAKAŁA!!! tak moja córa wydała z siebie dźwięk ! Żyje ! BYŁAM taka szczęśliwa .BYŁA 0:22 WITAJ Marysiu! 
Mnie reperowali o 0:50. Gdzie potem zawieźli mnie na salę poporodową . 
ZOSTAŁAM MAMĄ 6.06.16  o 0:22 ...MAMĄ wcześniaka z 34+6- 2840g 51 cm 

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz