piątek, 17 lipca 2015

odc 51. 13 -o nie-żadna pechowa !

 17.07.2002....Rano...
Wyruszyłam na usg do szpitala. W ogóle przez myśl nie przeszło mi ,że mogę dziś urodzić.....Wiem wiem-miałam w świadomości że bliźniąt nie donoszę...ale....
Pamiętam jak ciężko było dojść te 300-400 metrów przy spuchniętych nogach i leżeniu przez cały czas od ponad 1,5 mca.....
Lekarz pozostawił mnie na oddziale...nie pamiętam już czemu...może przez to że wszystko mnie już bolało...od kilku dni nie mogłam normalnie się położyć,uciski były okropne ...płacz dawał chwilową ulgę....tylko chwilową....
W pewnym momencie po ktg-które można było w końcu zrobić-ból ustał,mogłam sie położyć ...wiadomość -jedziemy na cc -dziecku spada niebezpiecznie tętno...i sie ZACZĘŁO... 
3 pielegniarki na raz coś tam robiły tj. przygotowywały mnie do cc.... ja w płacz -oj strach swoje zrobił.....
Wjeżdzam szybko na salę operacyjną...mój lekarz prowadzący myje ręce,zerka czy to już.....

.... 14:43 syn 2120g 49cm..... 10 pkt....
......14:44 córka 1990 48cm ..... 10 pkt....

chyba córcia miała niewielkie problemy z oddychaniem...potem okazało sie że bakteria była powodem spadku tętna....sepsa....
Bogu dziękuję do dziś że mam zdrowe bliźniaki -bez żadnych oznak wcześniactwa.
Po 2 tyg. wychodzimy ze szpitala . 
Moje cudy w domu rosną jak na drożdżach :D ..i tak moje matkowanie osiąga level 13 .....


moje 13 latki 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz