poniedziałek, 11 września 2017

odc 171 a.... czyli witaj przedszkole- temat rok później.





Już post niby tworzony był ,ale nie o tym miało być.
Myśli mi wtedy latały nie wiadomo gdzie. 
Wrzesień i jego dylematy.
W niedzielę w nocy spać nie mogłam. Owocne były dla mnie jęki Mikiego ,że nie chce iść do przedszkola. Po jęczeniu płacz..i wtedy i mi się chciało płakać. Wyszła ze mnie matka kwoka ,która spod skrzydeł dziecka puścić nie chce. Źle oj źle ze mną...
Temat mi nie obcy przecież...tyle razy widziałam jak dzieci lepiej bądź gorzej się adoptują do nowego miejsca i sytuacji ...a mimo tego mi odbiło . Wstyd matko ! Tak to bywa jak o własne dziecko chodzi. Wyłazi cały czas nadopiekuńczość mamy wcześniaka. To na dłuższą metę toksyczne,ja wiem o tym doskonale,ale to przerwać ,jak przestać???
Zawsze tak miałam ,że łzy dziecka potrafiły mnie maksymalnie rozbroić i moich żelaznych postanowień....Słabość matki kwoki. 

Edit.
Dziś 11.09. 5 dni a ja do kompa nie mogę dotrzeć...Zawsze jakaś blokada domowa.
Od 5 dużo się działo.Tydzień przedszkola minął bardzo szybko.Rano z różnorodnością min niezadowolenia ,poprzez kwękanie i próby płaczu...JA BYŁAM HARD KWOKA ;P 
Jestem dumna z Mikiego ! Nie było histerii ,tylko wysłuchanie moich prawideł ,i naprzód GO! To jest naprawdę coś...Jednak zwątpienie nadeszło pod osłoną nocy :/ Syn odreagowywał po jakichś 2-3h snu...Płacz i zawodzenie przez godzinę ...a mnie szlag trafiał ze złości,jak już minęła furia mini nadciągało duże zwątpienie ....i płakać mi się chciało.Miałam tysiąc myśli w kierunku -robię krzywdę swojemu dziecku... 
Trwało to 3 noce i PRZESZŁO! 4 nocy z niepokojem nasłuchiwałam nadchodzącego armagedonu...i cisza połaskotała moje uszy ! 
Dziś znowu się boję. Mimo,że Miki mówi że przedszkole jest fajne . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz