niedziela, 25 grudnia 2016

odc 125 smutek....



Sala nr 5... 23 grudzień wieczorem. W głowie grało tylko pytanie musimy? lub nie ...źle mówię .,.,śpiewało raczej boję się strasznie się boję....
Smutek. Zmartwienie . Emocje ostatnich dni 
Święta ..nie ..nie w tym roku. 
Jest szpital i choroba z małą . Same odbierające energię emocje. Noi zmęczenie ,bardzooo duże zmęczenie. 
Ciężko patrzyć na swe dziecko w momentach bólu...wenflony ..leki.... Ale ta siła musi być ,chocby wydobyta spod ziemi. I jest .Naładowana adrenaliną i niedobrą kawą . I modleniem się w duchu ,CHCĘ by było lepiej ,chcę do domu.
Człowiek ma czas na refleksje ,czasem tak bardzo rozbieżne . Raz myślę że mogłoby być gorzej ,głowa do góry ! Zaraz zatem,gdzie ta poprawa ,czemu my ? czemu akurat w święta ??? A po jakimś czasie nachodzi mnie myśl...chylę czoła przed rodzicami dzieci przewlekle chorych ....podziwiam  i wogóle mi brak słów .Gdzie oni biorą siłę na to? igły ,wenflony,ciągłe badania  ..i inne cuda co mnie przerażają .CHYLĘ CZOŁA jeszcze bardziej. I robię się malutka jak robaczek ....
Bo ja przy mogę powiedzieć w tym kontekście "małej chorobie" jestem słaba i beznadziejna ....

Choroba uczy pokory. Uczy siły. Uczy doceniać to co mamy. Uczy jak kochać i jak być opiekuńczym ..





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz