wtorek, 30 października 2018

odc 209 Jeden goni drugi...Czy da sie uciec?






Co goni co lub kto kogo?? 
U mnie zdecydowanie kryzys goni kryzys,złe dni gonią następne.  
I nie chce pisać znowu o negatywach i negatywach. Muszę przyznać, że mam kryzys blogowy. Kocham pisać ..jednak mam ogromną niemoc .Źle mi z tym okropnie. Tematy są i nagle ulatują nie wracając jak kiedyś....
Teraz czekam cierpliwie na powrót mojej uciekającej weny. 


Co u nas. 
Jesień. Znowu łazi za mną ten cholerny strach o zdrowie młodych,tamten rok przetrzepał mi skórę dosyć mocno ,więc myśli naszpikowane wisielczymi akcentami zdrowotnymi kroczą obok mnie ... 
Miki chodzi do przedszkola,i ku mojej radości wszedł w grupę .To już część jego życia. Poczułam ulgę. Jednak pomoc w innych kierunkach realizujemy,niestety dosyć powolnie. Spory kryzys u logopedy zaś trwa, i musimy go przetrwać i pokonać .
Marysia zaś ,mądra i cwana, prawie już 2,5 latka zaznacza mocno swoją obecność . Wszędzie jej pełno,i spija co "najmniej" pożądane od rodzeństwa. Przed nami 2 spore wyzwania...odpieluchowanie-a tu jazda,upartość jest 2 razy większa i mocniejsza niż sama Marysia.A drugie....jedzenie....tu już większy problem....

Ja momentami wysiadam fizycznie i psychicznie, ale najlepsze przed nami...bo przecież najbliższe 5 mcy życia nam nie ułatwi. Późna jesień ,zima i wczesna wiosna nigdy łatwa nie jest....

Bliźniaki to już inny kaliber.Łatwo nie jest a tak bardzo bym już chciała mieć mocną podporę w nich. Cały czas na nadzieję na dojrzałość .....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz